- autor: szkocki17, 2012-04-15 21:25
-
LKS Bystrzyca Górna w derbach powiatu świdnickiego uległ na swoim stadionie drużynie Grom Witków 0:2. Opis meczu w rozwinięciu.
Uwaga zmiana treningów. W tym tygodniu spotykamy się w środę, czwartek i piątek o godz.18.00 na stadionie w Bystrzycy Górnej.
Niedzielne spotkanie rozgrywane było w bardzo trudnych warunkach pogodowych. Przy ciągle padając deszczu, w drugiej połowie meczu murawa boiska zamieniła się w wielkie błoto. Obie drużyny wyszły na mecz bardzo zmotywowane. Powodów było wiele, przede wszystkim były to derby powiatu świdnickiego, po drugie większość zawodników i trenerzy znają się bardzo dobrze ze wspólnej gry w Polonii Świdnica, jak i rozgrywek piłki halowej.
Przez pierwsze dwadzieścia minut Bystrzyca przejęła inicjatywę gry. W tym okresie stworzyła sobie trzy dobre sytuacje podbramkowe, niestety zabrakło dokładności lub troszkę szczęścia do umieszczenia piłki w siatce. Z upływem czasu gra się wyrównała, toczyła się przeważnie w środkowej strefie boiska. W końcówce pierwszej połowy Grom śmielej zaatakował, efektem tego miał dwie sytuacje strzeleckie. Najpierw z rzutu wolnego wykonywanego z osiemnastego metra piłka minimalnie minęła słupek, druga sytuacja zakończyła się strzeleniem gola. Była to 44 minuta, strzelcem gola był niezawodny Przemysław Kloc.
Od początku drugiej części meczu Bystrzyca ruszyła do przodu zapominając o obronie. Wykorzystali to piłkarze z Witkowa przeprowadzając w 52 minucie klasyczne kontrę, którą zamienił na bramkę po raz drugi w tym meczu Przemysław Kloc. Cztery minuty później LKS mógł stracić trzeciego gola, po strzale jednego z zawodników gości piłka trafiła w poprzeczkę. Podziałało to bardzo mobilizująco na bystrzyczan, podkręcili tempo gry stwarzając sobie kilka dobrych okazji do strzelenia gola, ale cóż z tego, jak nic nie chciało wpaść do siatki. Trzeba tu podkreślić bardzo dobrą postawę bramkarza Gromu- Iwaniczuka bronił jak w transie. Przy dwubramkowym prowadzeniu, Witków ograniczył się tylko do wyprowadzenia kontr. Po jednej z nich mógł nawet zdobyć gola, ale Bartek Klag był tam gdzie być powinien i z linii bramkowej wybił piłkę głową.
Po meczu piłkarze z Bystrzycy długo siedzieli w szatni z zwieszonymi głowami, byli załamani, atmosfera jak na stypie. Cieszyć się nie było z czego, bo jest to trzecia porażka z rzędu. Trzeba wyciągnąć wnioski i za tydzień się odkuć, ale wcale nie będzie łatwo. W niedzielę gramy na wyjeździe z Kryształem Stronie Śl.